Nauki przedmałżeńskie to jeden z pierwszych obowiązków, który trzeba spełnić przed zawarciem związku małżeńskiego w kościele katolickim. W większości przypadków kojarzą się one z nadmiernym naruszaniem prywatności narzeczonych oraz niewygodnymi pytaniami. Czy naprawdę tak jest? Ile kosztują? I przede wszystkim – czy da się je przeżyć?
Kiedy się na nie zapisać i ile trwają?
Jeżeli Wasz katolicki lub konkordatowy ślub zbliża się wielkimi krokami, pamiętajcie, aby zapisać się na nauki przedmałżeńskie jak najszybciej. Są to spotkania narzeczonych z księdzem/małżeństwami świeckimi przeważnie raz w tygodniu, przez około dwa miesiące (zdarza się nieco krócej). Takie kursy organizują parafie zazwyczaj raz w miesiącu lub raz na dwa miesiące, dlatego nie możecie z tym zwlekać. Zwłaszcza, że jest to pierwszy krok do podpisania protokołu zawarcia związku małżeńskiego. Później będą Was czekać jeszcze wizyty w poradni rodzinnej – zazwyczaj trzy, ale w niektórych diecezjach cztery. Pomiędzy wizytami w poradni księża zalecają miesięczną przerwę. Dla Waszego dobra i bez zbędnego pośpiechu zalecam, aby na nauki przedmałżeńskie zapisać się nawet pół roku przed ślubem.
Czy cały proces da się przyspieszyć i ile to kosztuje?
Tak! Istnieją nauki przedmałżeńskie przyspieszone – oczywiście za dodatkową opłatą. Kurs taki odbywa się w sobotę i niedzielę – zazwyczaj w godzinach 8-16. Jest to ta sama skondensowana wiedza, która zostaje przekazana przez księża podczas spotkań dwumiesięcznych, które są zazwyczaj bezpłatne. Zdarzają się jednak parafie, których koszt kursu waha się w granicach 40-100 zł za parę. Kurs przyspieszony to przeważnie koszt 200 zł od pary.
Na czym polega kurs i czy ksiądz zada niewygodne pytania?
Każdy kurs będzie wyglądał nieco inaczej, jednak wszystkie mają podstawę programową, którą nakłada kuria. Nauki przedmałżeńskie, które miałam okazję ukończyć, bazowały przede wszystkim na komunikacji międzyludzkiej. Wraz z moim Narzeczonym wybraliśmy opcję weekendową.
W sobotę prawie stuosobowa grupa narzeczonych miała zajęcia z księdzem, który z założenia zwracał się do nas jak do osób niewierzących i nie mających pojęcia o chrześcijaństwie. Wartości, które nam przekazał przeplatał historiami i sposobami rozwiązywania problemów małżeńskich. Na koniec dnia zostaliśmy zaproszeni na ślub, który prowadził. Mieliśmy to szczęście, że na nauki przedmałżeńskie uczęszczaliśmy do parafii, w której również bierzemy ślub. Dzięki temu mogliśmy dokładnie przyjrzeć się, jak będzie wyglądał nasz sakrament.
W niedzielę zajęcia prowadziło małżeństwo, które głównie skupiło się na metodach planowania rodziny, a także na zadaniach praktycznych, których baliśmy się najbardziej. Okazało się, że nie było czego. Nie musieliśmy na forum całej, ponad stuosobowej grupy opowiadać o swoich przekonaniach. Pani Marta i Marek rozdali nam karty pracy, gdzie najpierw każde z nas odpowiadało pisemnie na postawione tam pytania. Następnie mieliśmy czas na porównanie odpowiedzi i dyskusję poruszonych tematów – czyli przede wszystkim najbardziej spornych kwestii – prowadzenia domu, dzieci, finansów i wiary.
Idąc na nauki przedmałżeńskie oboje byliśmy bardzo sceptycznie nastawieni. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, bo spędziliśmy naprawdę dobry weekend pełen wiedzy i pomysłów.
Link do strony kursu, który odbyliśmy: http://www.kursyprzedmalzenskie.pl/